Po ostatnich zderzeniach z kolorem wzięliśmy się za labirynty. Pracochłonne... Ale tak się złożyło, że w szkole trwały rekolekcje i w czasie, gdy uczniowie przygotowywali wystawy prac stworzonych przez poprzednie dwa dni rekolekcji, moi mistrzowie zostali zwolnieni przez wychowawców (oni też robili prace, ale koledzy byli, tak dobrzy, ze zadbali o umieszczenie ich na wystawie) i mogliśmy spokojnie przebrnąć wąskie zaułki labiryntów. Czasu mieliśmy tym razem tak dużo, że uczniowie tworzyli nawet labirynty z dwoma planszami. A i ja mogłam spokojnie (w końcu!) zrobić im kilka zdjęć.
A co nowego wprowadziliśmy? Komunikaty. Ten sposób sterowania zdarzeniami jest dla uczniów nowy i myślę, że utrwalimy go stosując jeszcze w innych projektach, które przed nami.
Ale wracając do labiryntów: jeden - mój dla zachęty,...
drugi - Marceliny G. z klasy IV a:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz